top of page

Blog - czyli co się u mnie dzieje...

ZIMOWY MARATON BIESZCZADZKI 2015

25.01.2015

Niedzielne ogłoszenia: Krótko i na temat Emotikon smile

44km na trasie Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego, raz pod górę , raz w dół, raz po asfalcie, raz po grząskim śniegu, po błocie, po wodzie, po lodzie, po torach, po trawie Emotikon smile teren sprzyjał hardcorowcom, a my długodystansowcy już tacy jesteśmy! 
Świetna ekipa , która była ze mną na tych zawodach. Wszyscy uśmiechnięci, wszyscy zadowoleni. Takie zawody to jest inny klimat... Jakbyś był/ła na innej planecie. Nie pozostaje nic innego jak wystartować i cieszyć się z mijającego każdego kilometra. I tak też było.
29 miejsce na 450 zawodników, super czas jak na początek sezonu 3h47 min, 44 km po zróżnicowanym terenie z ok 900 m wzniesień. Powiedzenie jak masa się rozpędzi to ciężko ją zatrzymać w tym przypadku się sprawdziło Emotikon smile84 kg żywej wagi na zbiegach "łykało" kolejnych śmiałków i nie mogłem się zatrzymać Emotikon smile Tak, znowu potwierdziło się to, że jestem z tych co lubią wyzwania i potrzebują ich by poziom motywacji był na najwyższym poziomie.
Czas na kolejne zawody...

 

IRONMAN BORÓWNO 2012"

02.09.2012R

Pełna Relacja:

 

"Pokonaj dystans 3,8 km pływania. następnie przejedz 180 km na rowerze i na koniec przebiegnij maraton. Zrób to ,a będziesz do końca swojego życia mógł wspominać ten dzień , jako coś wyjątkowego". Tymi słowami ponad trzydzieści lat temu John Collins - pomysłodawca zawodów Ironman na Hawajach - zachęcał triathlonistów do zmierzenia się z tym morderczym dystansem. Nikt wtedy nie przypuszczał ,że po latach wyścigiem tym, zarezerwowanym dla "Ludzi z Żelaza" , będzie fascynowało tysiące sportowców na całym świecie.

 

 

Opis zawodów:

 

7:00 rano, kiedy nad miejscowym jeziorem unosi się jeszcze poranna mgła na lini startu, w czarnych neoprenowych piankach stają bohaterowie tego dnia. Dla wielu jest to triathlonowy debiut, dla niektórych kolejna próba pokonania własnych słabości. Dla wszystkich jednak jest to dzień prawdy,  po trwających długie miesiące przygotowaniach. Próba której ukończenie odmienia spojrzenie na życie. Ostatnie odliczanie, strzał startera i kotłujące się ciała przecinają spokojną tafle zaspanego jeziora. Podczas samotnej jazdy na rowerze zawodnik walczy nie tylko z przeciwnikami i narastającym zmęczeniem, ale także kontroluje uzupełnianie płynów i wysokokalorycznego jedzenia. Zapominasz zababrać z punktu odżywczego bidonu z wodą nie zjesz banana lub batona.... to Twój koniec. Odwodnienie, wypalenie energetyczne to najwięksi wrogowie Ironmana.

 

Gdy zawodnicy schodzą z rowerów, po ich grymasie na twarzach i sztywnych nogach widać, ile te dwie pierwsze konkurencje kosztowały wysiłku. A pozostaje jeszcze bieg. I to bieg na królewskim dystansie maratonu, który jest ostatnią najważniejszą próbą charakteru. Pierwszych kilka kilometrów dla dobrze przygotowanego zawodnika mija w miarę szybko i w miarę bezboleśnie. Potem zaczyna się prawdziwa walka. Ileż to myśli przechodzi przez głowie / Ileż to sygnałów z mózgu podpowiada, aby się zatrzymać i skończyć z tym katowaniem własnego ciała. Kto nie dotarł w życiu do tego etapu wyścigu nie jest w stanie wytłumaczyć sobie dramatów i rozterek "samotnosci długodystansowca" Nikt też , kto nie miał szansy ukończyć takich zawodów, nie zdaje sobie sprawy z emocji, jakich doznaje się po przekroczeniu magicznej lini mety. Która przenosi uczestników zmagań w inny świat, rodzinę Ludzi z Żelaza. Chcesz być jednym z nich ? jednym z nas? Trenuj z nami i stań na lini startu.

 

 

 

Relacja naszego Trenera Marcina z zawodów Międzynarodowe Mistrzostwa Polski na dystansie Ironman Borówno 2012.

 

 

Cele ,które gdzieś tam w głowie siedziały okazały się realne do urzeczywistnienia.

przypomnę:

 

cel I ukończyć bez ściany i dobrze zjeść na trasie!

cel II poniżej 10.30

cel III pierwsza 10 open! możliwe ze nie tym razem ale co tam - trzeba mierzyć wysoko :)

Realizacja:

I - bez ściany, jedzenie i picie ok ! kryzysy były ale ogólne samopoczucie dobre podczas całego dystansu.

II - czas 10.04,58

III - 10 miejsce open, 4 w kat 18-29 !

 

Na szczęście obyło się bez rewolucji żołądkowych. Choć bananów i batoników podczas biegania żołądek nie chciał przyjmować...

 

Relacja:

Cele już znacie i to co się działo w mojej głowie przed zawodami.

Sobota:

8:30 - wyjazd z Krakowa

11 - obiad widoczny na zdjęciach w karczmie Młyn

18- przyjazd na miejsce i organizacja, pakiety, poznanie trasy, odprawa techniczna, pasta party.

19 - przygotowanie roweru do startu i wprowadzenie do strefy

20.30 wyjazd do schroniska dla mlodziezy w centrum Bydgoszczy 18 km za miejscem startu. Gdyz cala wiocha byla jz zajęta przez tubylców i zawodników.

21 - lekka kolacja

21-30-23 przygotowanie paków do strefy rowerowej i biegowej

23 sen

 

,

Niedziela:

4:00 pobudka i szybkie obfite śniadanko

5:00 - wyjazd do Borówna

5:30 - sprawdzenie roweru i ustawień, włożenie torby biegowej i rowerowej do strefy

6:00 poranne rozciąganie

6:30 przygotowanie pianki i ubranie się na start

6:45 - rozgrzewka w wodzie

6:57 gubię okularki w mętnej wodzie

6:59 otrzymuje zapasowe okularki jednego z uczestników.

7:00 START ! Ogień.....

 

Do dystansu Ironman przygotowałem się 1,5 miesiąca. oczywiście wybiegania do wcześniejszych zawodów biegowych organizm zapamiętał i dzięki temu miałem dobrą formę na tak długim dystansie.

 

 

 

Przygotowania:

Pływanie

miesiąc przed Ironem 2x w tyg pływanie, długie wypływanie do 3km.

Rower:

1,5 miesiąca przed Ironem zacząłem jeździć delikatnie , w połowie sierpnia zacząłem jeździć już mocno. Końcówka uderzeniowa !

Bieg:

cały sezon przebiegany począwszy od MP w Maratone w Dębnie z czasem 3,09, poprzez Bieg Rzeźnika 77km po Bieszczadach 13,20 a skończywszy na Ironmanie 10,04

W przygotowaniach zawarłem wszystko czego używałem podczas startu w Ironmanie. Wszystko miałem sprawdzone i dograne tak jak na treningach. Jedyna niewiadoma to jak układ pokarmowy poradzi sobie z takim obciążeniem zeli i innych specyfików które wrzucałem w siebie podczas startu.

 

Podczas wyścigu.....

Pływanie: 4 okrążenia i 3 bojki do pokonania za każdym razem z wybiegnięciem na brzeg wokół ostatniej.

Start !

Przed startem lekki szok jak okularki wpadły mi do mętnej wody i nie moglem ich znaleźć !

po dopasowaniu pożyczonych od zawodnika X, które przelewały mi przez cały dystans, lecz najważniejsze ze były tam gdzie być powinny i nie bolały oczy.

Ruszyłem po starcie do przodu by nie znaleźć się w dżungli rąk i nóg zawodników mucących wodę i po 200 m bylem już wśród 3 zawodników prowadzących w stawce.

pierwsze 800m przewiozłem się na nogach prowadzącego i zbytnio się nie męczyłem. W momencie gdy dostałem z pięty w oko stwierdziłem ze nie ma co się opieprzać i robić swoje , w końcu nie pływam od wczoraj :)... ruszyłem do przodu i zacząłem prowadzić wyścig a pozostali zawodnicy siedzieli mi na nogach podczas gdy ja rozdawałem karty w wodzie :)

pierwsze okrążenie minęło i ruszyłem do drugiego gdzie oddaliłem się od pozostałych i pozostałem samotnym liderem do końca pływania. 3 okrążenie było mocne, natomiast pod koniec 4 zwolniłem by spokojnie dopłynąć i ustabilizować tętno, które i tak nie było wysokie.

3,8 km czas 56,46min, 1 pływanie w stawce

T1 - sprawnie zmieniłem ciuszki , kask okulary, zele ok 4,30 min

i znalazłem się na trasie rowerowej.

 

 

Rower : 6 okrążeń ok 30 km, z przerwa na strefę żywieniowa

rower tak jak w książce radzi Friel, pierwsze 30km spokojnie i stabilizowanie tętna... co mi się sprawdziło, później przyspieszyłem i ustabiilizowalem do 4 okrążenia tempo i tętno oraz odżywiałem się cały czas dostarczając płyny i kcal.

5 i 6 okrążenie przyspieszyłem i dociskałem ile sil... odrabiając straty do zawodników którzy mnie wyprzedzili mając maszyny za 15 tys... moja zaledwie za 2 wyglądała przy nich jak trabant wśród ferrari :)

ale rower sam nie pojedzie wiec cisnąłem ile nogi miały siły.

z licznika wyszło 183 km. które pokonałem w 5,30h miałem 17 rower w stawce

 

 

 

T2 szybka bezproblemowa zmiana i pakowanie zeli w kieszonki i

Bieg:

ruszyłem do akcji w tempie 4,30 /km...

wiem wiem ... trochę za szybko wiec starałem się zwolnic do 5:00 i trzymać na 3:30 maraton ale nogi chciały szybciej.... wiec ustabilizowałem tempo na 4.40, po 20 km czułem ze braknie paliwa... i t wspomogła mnie moja Juleczka która kupiła zele w sklepie bo banany i batony źle się przyjmowały. rozrobiła magiczny napój i ruszyłem dalej... kryzys minął po 10 km i ostatnie 10 km pobiegłem sila woli w tempie 4:40 .... 5:10 ...

na bieg mijalem wszystkich mialem 4 bieg w stawce w czasie zakladanym co do minuty 3:30. mozna urwac troche na rozkladziie tempa... tym razem mnie ponioslo ! :) i dobrze :)

Finisz !:

10 miejsce w kat. OPEN

4 miejsce w kat 18-29

świetny czas i perspektywicznie patrzac moge dzo urwac na rowerze....

Bardzo udany debiut w zawodach triathlonowych. Dodam ,że nie wyprzedziła mnie żadna sztafeta ,w których różni ludzie startują w 3 konkurencjach na jeden czas :)

 

 

 

Podziękowania:

dziękuje ukochanej Juli, za to że byłaś ze mną podczas startu i pomogłaś mi to przetrwać, bez Ciebie nie dałbym rady ukończyć tego biegu.

dziękuje Mc Żaku za pedały do roweru

dziękuje Mateuszowi Miłkowi za strój Tri

dziękuje Wojtkowi za Piankę

dziękuje zawodnikowi X za to ,że bezinteresownie pożyczył mi okulary pływackie 1min przed startem !

dziękuje Błażejowi Stolarskiemu za doping na trasie !

jeśli myślisz ze nie słyszałem to się mylisz :D

Błażej - dajesz Góral !

Ja - ......sapanie..... sapanie

Błażej - on nie kontaktuje :)

dzięki Wam w ogóle moglem w tych zawodach wystartować.

ogólnie to zawody godne polecenia, trasa fajna, ludzie robią niesamowita atmosferę ,ze ciarki masz na plecach na maratonie od 1 - 42 km

ZIMOWY MARATON BIESZCZADZKI 2015"

25.01.2015R

Niedzielne ogłoszenia: Krótko i na temat Emotikon smile
44km na trasie Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego, raz pod górę , raz w dół, raz po asfalcie, raz po grząskim śniegu, po błocie, po wodzie, po lodzie, po torach, po trawie Emotikon smile teren sprzyjał hardcorowcom, a my długodystansowcy już tacy jesteśmy! 
Świetna ekipa , która była ze mną na tych zawodach. Wszyscy uśmiechnięci, wszyscy zadowoleni. Takie zawody to jest inny klimat... Jakbyś był/ła na innej planecie. Nie pozostaje nic innego jak wystartować i cieszyć się z mijającego każdego kilometra. I tak też było.
29 miejsce na 450 zawodników, super czas jak na początek sezonu 3h47 min, 44 km po zróżnicowanym terenie z ok 900 m wzniesień. Powiedzenie jak masa się rozpędzi to ciężko ją zatrzymać w tym przypadku się sprawdziło Emotikon smile 84 kg żywej wagi na zbiegach "łykało" kolejnych śmiałków i nie mogłem się zatrzymać Emotikon smile Tak, znowu potwierdziło się to, że jestem z tych co lubią wyzwania i potrzebują ich by poziom motywacji był na najwyższym poziomie.
Czas na kolejne zawody...

PROGRAM "SELEKCJA 2013"

Siedemnastu z osiemdziesięciu śmiałków ukończyło w środę na poligonie drawskim XVI "Selekcję".

 

Jak co roku "Selekcja" składała się z dwóch części. Pierwsza z nich odbyła się w obiektach Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie-Bemowie, a druga na terenie drawskiego poligonu.

 

Rekruci pod okiem m.in. komandosów z byłej 56. Kompanii Specjalnej oraz funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej i jednostek specjalnych, przez 5 dni pokonywali tory przeszkód, uczestniczyli w morderczych marszach w bagnie, pływali, skakali ze śmigłowca oraz rozwiązywali zagadki psychologiczne.

 

"Selekcję" od 1998 roku prowadzi major rezerwy Arkadiusz Kups - twórca bojowego systemu walki wręcz Combat 56.

AKCJA CHARYTATYWNA - Hilton Garden Inn - Wygrana wycieczki do Hiltona w Londynie !!!

15.06.2013r

nigdy nic... ubrałem się zjadłem arbuza i pojechałem na rowerze w teren - bo trening trzeba zrobić ! jak mówi znany bloger kolarskiej stylówy #szymonbajk "żeby jeździć to trzeba jeździć"

W planie delikatny rower ok 60km ...jadę jadę a tu nagle...zatrzymała mnie pewna miła Pani i zapytała czy nie chce sobie wystartować w zawodach "kto osiągnie największa liczbę kilometrów wśród rolkarzy , rowerzystów i biegaczy"... zgodziłem się... trening trzeba zrobić... a nie ma nic lepszego jak trening w formie zawodów!

Tak więc dziś nie pisałem bo brałem w nich udział... proste
Zawody organizowane przez hotel Hilton w Krakowie "Around the World in a Day" w których każdy mógł wziąć udział...

Koniec końców... udało się wygrać i przejechać 102km na rowerze po masakrycznej trasie wiodącej po kostce brukowej szosa cała skrzypi ale było warto... nagroda całkiem całkiem
Weekend z ukochaną Julia Śliwińska w Hotelu Hilton w Londynie !

zdjęcie z Markiem z którym trenuje już od 6 miesięcy i możecie we wcześniejszych postach zobaczyć jego metamorfozę... Marek wygrał bieganie i weekend we Florencji, a wybiegał swoje bo pełny maraton !!! na pętlach 2km to trochę orbitek zrobił , a ja Londyn...

Warto wyjść na trening? Warto !he property panel.

Please reload

bottom of page